Rankiem


Otulona ciszą smutku jak pierzyną
Śmiesznie krzywię wyciągnięte dłonie
I przeciągam się leniwie z taką miną
Jakbym cała była snem i spaniem

Mru
żę oczy oślepiona słońcem
Kryję się przed jego ciep
łym światłem
Co
ś tam mruczę i próbuję śpiewać
Jaką
ś obłąkaną, senną kołysankę

Wreszcie decyduję się obudzi
ć
Czyli stawiam nogę na parkiecie
Potem staję na nim drugą nogą
Desperacko decydują
ć się na życie










© Małgorzata Przebinda
KONTAKT